Przedszkola na kartę
Od poniedziałku (5XII) w 23 tyskich przedszkolach tradycyjne listy obecności zastąpią zbliżeniowe karty magnetyczne. Dzięki wprowadzeniu nowego rozwiązania rodzice zapłacą tylko za faktyczną obecność malucha w placówce, a nie za deklarowany czas pobytu dziecka w przedszkolu.
Specjalne terminale z czytnikami pojawiły się w tyskich przedszkolach już dwa tygodnie temu, ale rodzice nie od razu mogli z nich skorzystać.
- Najpierw każde przedszkole musiało wprowadzić do bazy dane wszystkich przedszkolaków, teraz każde dziecko ma swoje własne „konto”, potem trzeba było zorganizować i przeprowadzić szkolenia dyrektorów i nauczycieli - mówi Dorota Gnacik, dyrektor Miejskiego Zespołu Oświaty w Tychach.
Teraz już wszystko działa, a każdy z rodziców otrzymał specjalną kartę za pomocą której będzie rejestrowany czas pobytu dziecka w przedszkolu. - Obsługa jest bardzo prosta, o wiele prostsza niż np. karty kredytowej, bo w tym przypadku nie trzeba nawet pamiętać numeru PIN – zapewnia dyrektor Gnacik.
- Wystarczy przy wejściu i wyjściu z przedszkola kartę przyłożyć do urządzenia, który odnotuje czas pobytu. Te dane spływają potem do komputera dyrektora, który na koniec miesiąca z raportu będzie w stanie dokładnie powiedzieć, ile rodzic ma zapłacić.
Teraz rodzice nie płacą za 5 godzin pobytu dziecka, każda kolejna jest płatna. W Tychach to 1, 8 zł za godzinę. Opłaty naliczane będą jednak minutowo, a nie za każdą rozpoczętą godzinę, tzn. że odbierając dziecko o godzinie 14.15 rodzice zapłacą tylko za 15 minut, a nie za całą godzinę nawet, jeśli wcześniej deklarowali, że odbiorą dziecko np. o 15.00. To sprawiedliwe rozwiązanie - uważają zgodnie dyrektorzy przedszkoli.
Koszt wprowadzenia w Tychach magnetycznych kart zbliżeniowych to ok. 53 tysiące złotych (2300 złotych na każdą placówkę).